... Leśna przygoda
Nocna przygoda Krzysia
Tajemnica poddasza
Bajka o plecaku
Bajka o słoniku Bartusiu i jego krótszej nóżce

Bajki Zasypianki - bajki dla dzieci na dobranoc

Leśna przygoda

Nad bystrym potokiem rozciąga się kraina, mieszka w niej od zawsze kochająca się rodzina. Mama, tata i mała córeczka, co dom ich rozświetla jak iskiereczka. Dziewczynka przyjaciół wokół nie miała, więc sama co dzień koło domu hasała. Zawsze uśmiechnięta i radosna była, bo bardzo zwierzątka z podwórka lubiła. Gdy tylko do domu wieczorem wracała, z radością o przygodach swych opowiadała. Mówiła, że z kotkiem w piłkę grała, że z myszką na sianie w stodole spała, o piesku też swoim opowiadała, że razem z nim kości dziś obgryzała, a kiedy nad rzeczkę za dom wychodziła, krówka na plecach ją wynosiła. Każde zwierzątko pomocne jej było i co tylko chciała to z nią robiło. Rodzice wciąż się śmiali na te jej opowieści i z humorem czekali na najnowsze wieści.

Nocna przygoda Krzysia

Był sobie raz chłopiec, który miał na imię Krzyś. Krzyś strasznie nie lubił kłaść się spać. Co wieczór mama długo namawiała go, by w końcu założył piżamę i umył zęby. Wydawało mu się, że właśnie kiedy on bawi się w najlepsze, rodzice zaganiają go do łóżka. Kiedy już w końcu przebrany i umyty leżał pod kołdrą, prosił mamę by czytała mu dłuuugie bajki, a tatę namawiał na wieczorne zapasy i fikołki. Rodzice zazwyczaj spełniali te jego prośby, ale i tak w końcu przychodził moment, w którym światło gasło, a Krzyś zostawał w pokoju sam czekając na sen, który nigdy nie pojawiał się od razu... Krzyś chyba po prostu bał się ciemności, ale nie miał odwagi przyznać się do tego. Nie chciał pewnie, by rodzice myśleli, że jest tchórzem.

Tajemnica poddasza

Pióreczko znał krasnala Barnabę od bardzo dawna, niemal od urodzenia. Często przychodził do jego leśnej chatki, aby posłuchać ciekawych opowieści, lub też pomóc mu w porządkach. Raz przy takiej okazji udało mu się zwiedzić piwnicę, w której znajdowały się najprzeróżniejsze przedmioty, a niektóre z nich były przedmiotami o magicznym zastosowaniu.
Sam Barnaba był sympatycznym i bardzo mądrym krasnalem. Znał się na ziołach i medycynie, a niektóre starsze zwierzęta twierdziły, że był również czarodziejem lub kimś w rodzaju maga. Dla wróbelka Barnaba był po prostu przyjacielem. Lubił jego towarzystwo, jego rady, a najbardziej podobały mu się opowieści starego krasnala, który niejedno przeżył i niejedno widział.
Ten dzień był dniem wyjątkowym. Krasnal Barnaba musiał nagle wyjechać w ważnych sprawach, o których nie zamierzał nikomu mówić. Opuścił więc las i swoją leśną chatkę w pośpiechu, a Wróbelka poprosił, aby ten opiekował się jego ziołami, które hodował na parapecie kuchennego okna.
Pióreczko jeszcze nigdy nie wchodził do chatki krasnala, gdy gospodarza nie było w środku. Czuł się więc odrobinę niepewnie. Zdawał sobie sprawę, że leśna chatka kryje w sobie wiele tajemnic. Był wystraszony, a jednocześnie podekscytowany i dumny, że to właśnie jego Barnaba wyznaczył do opieki nad chatką. Wróbelek wolałby, aby któryś z przyjaciół przyszedł tu razem z nim. Byłoby raźniej gdyby towarzyszył mu króliczek Kicuś, albo wiewióreczka Puszysia. Obiecał jednak Barnabie, że nie przyprowadzi do chatki żadnego innego zwierzęcia. A przecież obietnica, to ważna rzecz.

Bajka o plecaku

Pierwszy krok przygotowań do WIELKIEJ WYPRAWY został właśnie zrobiony. W szafie domu pojawił się plecak. Nie taki sobie zwykły plecak, o nie! Zrobiony ze specjalnego materiału, ze wzmocnionymi bokami i gotowy na wszelkie przygody.
Był niezbędny, bo wyprawa to było wielkie marzenie. Takie, o którym się myśli całymi dniami i nie może się go doczekać. Zostać pilotem, nauczyć się hiszpańskiego, zmienić pracę na lepszą, otworzyć własną cukiernię, albo po prostu nauczyć się tańczyć tango. Bo każdy ma wielkie marzenie na swoją miarę. Wiadomo też, że każdy musi się do niego odpowiednio przygotować.
Bo takie WIELKIE MARZENIE wymaga porządnych przygotowań. Plecak rozumiał to bardzo dobrze. Był od tego specjalistą. Pojemny, ale mimo tego lekki. Miał wygodne, regulowane szelki, specjalny stelaż, żeby dobrze leżał na plecach, mnóstwo przegródek i kieszonek oraz bardzo solidne klamerki. To dawało mu pewność, że się wszystko w nim zmieści.

Bajka o słoniku Bartusiu i jego krótszej nóżce

Słonik Bartuś miał 6 lat. Razem ze swoimi ukochanymi rodzicami – tatą Stefanem, mamą Leokadią i młodszą siostrą Justynką mieszkał w dalekiej i bardzo ciepłej Afryce, wśród gęstych zarośli. Ponieważ był bardzo roztropnym i wesołym słoniątkiem, szybko zaprzyjaźnił się ze słoneczkiem, które codziennie o poranku witało go ciepłym uśmiechem. Bardzo lubił zabawy z siostrą i kolegą Trąbikiem, który był najlepszym przyjacielem Bartusia. Uwielbiali bawić się razem w berka i chowanego. Na wspólnej wesołej zabawie spędzali prawie każdą wolną chwilę. A kiedy czasem było smutno, Bartuś i Trąbik siadali razem w ich ulubionym miejscu – w cieniu rozłożystej palmy i o tym rozmawiali. A kiedy skończyli na serduszkach było im dużo, dużo lżej. Oprócz wspólnych zabaw całej trójki i rozmów z przyjacielem, Bartuś uwielbiał także spacery z całą rodziną. przechadzali się pośród wysokich, kokosowych palm, na których rosło mnóstwo wielkich orzechów – pełnych kokosowego mleka, które Bartuś uwielbiał pić na deser. Podczas przechadzek z rodziną, czuł, że jest najszczęśliwszym słoniątkiem w całej Afryce. Czuł się tak pomimo, że szło mu się troszkę trudniej niż jego siostrze i rodzicom – poruszał się wolniej i szybciej męczył, a bolała go przy tym nóżka, ponieważ była krótsza niż jego pozostałe trzy nóżki. Z powodu krótszej nóżki Bartusia cierpiał także jego kręgosłup, który się wykrzywiał i też dość mocno bolał, kiedy słonik kuśtykał podczas spacerów. Jednak Bartuś nie zwracał na to zbytniej uwagi, najważniejsze było dla niego to, że może wspólnie z najbliższymi cieszyć się i śmiać. Wtedy czuł i wiedział, że jest dla nich ważny i kochają go takim, jakim jest – jego i jego krótszą nóżkę…